1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Europa się zbroi. Po raz pierwszy od zimnej wojny

5 marca 2024

Komisja Europejska przedstawiła pierwszą w historii unijną strategię na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Ma ona m.in. pomóc państwom członkowskim we wspólnym zakupie broni i amunicji.

https://p.dw.com/p/4dCFh
Armatohaubica PzH 2000 niemieckiej Bundeswehry
Armatohaubica PzH 2000 niemieckiej Bundeswehry Zdjęcie: Björn Trotzki/IMAGO

Pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. sprawiła, że po raz pierwszy od czasów zakończenia zimnej wojny Europa zaczęła zwiększać, a nie zmniejszać wydatki na obronność. Choć nadal – jak zresztą wytknął Europie podczas wiecu wyborczego Donald Trump ubiegający się z ramienia Republikanów o reelekcję na prezydenta USA – nie wszystkie państwa Europy przeznaczają na obronność 2 proc. swojego PKB, jak wynika ze zobowiązań podjętych w ramach NATO. – Prawdą jednak jest, że gdyby państwa członkowskie przez ostatnie 15 lat przeznaczały na obronność 2 proc. PKB to mielibyśmy teraz tryliony euro w kasie. A teraz musimy to nadrobić – mówi DW jeden z wysoko postawionych urzędników Komisji (prosi o anonimowość).

Musimy myśleć o obronności długofalowo

Krótko po wybuchu wojny w Ukrainie Unia Europejska uruchomiła mechanizmy nadzwyczajne umożliwiającepomoc Ukrainie, w tym środki finansowe na to by przyspieszyć produkcję amunicji; od początku wojny UE przekazała Ukrainie 28 mld euro, w tym roku do Kijowa trafić ma kolejne 21 mld. KE chce jednak przejść również do rozwiązań długoterminowych. – Musimy przejść z trybu alarmowego na długotrwałe inwestycje – mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli Josep Borrell, wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych. Jak dodał, dotychczas europejskie wojska kupowały mniej broni i amunicji niż potrzebowały. To się oczywiście zmieniło po ataku na Ukrainę (tylko w ub.r. Unia wydała 58 mld euro na zwiększenie swoim możliwości obronnych), niestety nadal trzy czwarte zakupów pochodzi spoza Unii. To ma się teraz zmienić. Dlatego też Komisja Europejska przedstawiła we wtorek (05.03) pierwszą w historii Wspólnoty Europejską Strategię Przemysłu Obronnego (EDIS) oraz towarzyszące jej inicjatywy legislacyjne, w tym Europejski Program Przemysłu Obronnego (EDIP).

Wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Josep Borrell
Wysoki przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Josep BorrellZdjęcie: Geert Vanden Wijngaert/AP/dpa/picture alliance

– Mówimy o jasnej wizji tego, jak osiągnąć gotowość i konkurencyjność unijnego przemysłu obronnego. Budżety wszystkich państw członkowskich na obronność rosną, teraz musimy zastanowić się jak inwestować lepiej, czyli wspólnie i na terytorium UE – dodała obecna na konferencji unijna komisarz ds. cyfryzacji Margrethe Vestager.

Pieniądze Rosji na broń dla Unii i Ukrainy?

KE zapowiada, że nowe regulacje ułatwią przede wszystkim organizowanie wspólnych dla państw członkowskich zamówień na zakup broni i amunicji. Jak mówią unijni urzędnicy w procedurach tych nie musiałyby brać udziału wszystkie państwa członkowskie, ale te w których zapotrzebowanie byłoby wyższe. Ponadto państwa członkowskie otrzymywałyby też zachęty, w tym finansowe, aby wziąć udział we wspólnych zakupach lub by zwiększyć inwestycje w nowe technologie obronne. – Celem jest wspieranie zbiorowej obrony – mówią unijni urzędnicy.

KE planuje także stworzenie unijnego katalogu produktów obronnościowych tak, żeby zapewnić ich dostęp w każdych okolicznościach i w każdym momencie. KE zamierza na nową strategię przeznaczyć w latach 2025-2027 1,5 mld euro. To – mówią krytycy – niewiele, ale komisarze już zapowiadają, że to jedynie środki dodatkowe, bo zakupy broni lub amunicji będą nadal realizowane w większości z budżetów państw członkowskich.

Jak przyznał Josep Borrell na stole jest także możliwość wykorzystania na obronność przychodów pochodzących z zamrożonych aktywów rosyjskich, aby jednak mogło do tego dojść potrzebna byłaby jednomyślność państw członkowskich, a na to w tej chwili się nie zanosi. Temat jednak – jak zdradził polityk – jest już dyskutowany.

Strategia zakłada też ściślejszą współpracę z NATO i innymi partnerami strategicznymi UE oraz ściślejszą współpracę z Ukrainą, która również ma na unijnej strategii obronnościowej skorzystać m.in. starając się o środki na inwestycje w obronność lub biorąc udział wspólnie z państwami członkowskimi w przetargach i zakupach broni i amunicji.

 Czolg EMBT (European Main Battle Tank) prezentowany podczas targów Eurosatory 2022 w Paryżu
Czolg EMBT (European Main Battle Tank) prezentowany podczas targów Eurosatory 2022 w ParyżuZdjęcie: Emmanuel Dunan/AFP/Getty Images

W ramach Strategii Komisja określiła również cele, jakie UE powinna osiągnąć, żeby zwiększyć swoją gotowość obronną. I tak, KE chce, żeby państwa członkowskie do 2030 r. pozyskiwały co najmniej 40 proc. uzbrojenia w ramach wspólnych zakupów; zapewniły, że do 2030 r. wewnątrzunijny handel obronny będzie stanowił co najmniej 35 proc. wartości unijnego rynku obronnego i wydawały 50 proc. swoich budżetów na uzbrojenie w UE, a nie w krajach trzecich (do 2035 r. miałyby to być już 60 proc. budżetu).

Stolice średnio entuzjastyczne

Nie wszystkie państwa członkowskie przyjęły wtorkową propozycję KE z równym entuzjazmem. Jak podaje portal Politico, stolice obawiają się kosztów, jakie pochłonie modernizacja unijnego przemysłu wojskowego (tu największe obawy wyrażać mają tzw. unijni skąpcy, czyli Niemcy, Holendrzy i Skandynawowie) oraz tego, że Komisja może wykorzystać potrzeby obronnościowe Europy, aby przypisać sobie więcej kompetencji niżby to wynikało z Traktatów i próbować scentralizować niektóre aspekty sprzedaży broni i zamówień publicznych. KE wyraźnie odcina się od tych zarzutów. – Decyzje dotyczące obronności będą należały tylko i wyłącznie do państw członkowskich, KE będzie jedynie pełniła rolę koordynatora przy składaniu wspólnych zamówień. KE nie zamierza zastępować państw UE ani pomniejszać ich kompetencji, nie zamierza występować ponad to, co zostało zapisane w Traktatach, ani organizować przetargów i zakupów za pieniądze z budżetu Wspólnoty – zapewniał podczas spotkania z dziennikarzami komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton.

Nowy komisarz od obronności. Jakie szanse Polaka?

Bruksela stawia nie tylko na strategię. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, którą jeszcze w tym tygodniu Europejska Partia Ludowa wystawić ma jako swoją kandydatkę na drugą kadencję, zapowiedziała, że w nowym mandacie KE chciałaby powołać stanowisko komisarza UE ds. obronności lub przemysłu obronnościowego. – Co do nazwy jeszcze trwają dyskusje, ale urzędnik ten miałby dopilnować zwiększenia inwestycji na obronność i zwiększenia produkcji w tym sektorze – mówi w rozmowie z DW Roland Freudenstein założyciel niezależnej organizacji Brussels Freedom Hub. W brukselskich kuluarach mówi się o tym, że o stanowisko to będzie chciał się starać Radosław Sikorski, obecnie minister spraw zagranicznych w rządzie Donalda Tuska. Unijni eksperci mówią jednak, że może to nie być takie proste i nie chodzi tu o brak doświadczenia Sikorskiego, bo to jest niezaprzeczalne, ale o roszady polityczne. O wysokie posady w instytucjach UE upominają się także inne państwa Europy Wschodniej (mówi się m.in. o premier Estonii Kai Kallas), a Polska w ostatnich latach przecież piastowała już najwyższe stanowisko w Radzie (Donald Tusk) i Parlamencie Europejskim (Jerzy Buzek). Ale wszystko to rozstrzygnie się najwcześniej po wakacjach.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>