1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pedagożka o transpłciowości: To nie jest wynalazek XX wieku

31 marca 2024

Widoczność osób transpłciowych rośnie, bo rośnie akceptacja społeczna – mówi transpłciowa pedagożka Hannah Trulsen. Martwi ją jednak wzrost notowań AfD.

https://p.dw.com/p/4eHdB
Hannah Trulsen - wiceprzewodnicząca SPDqueer
Hannah Trulsen - wiceprzewodnicząca SPDqueerZdjęcie: Ingo Otto/Funke Foto Services/IMAGO

DW: 31 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Widoczności Osób Transpłciowych. Co ten dzień oznacza dla pani?

Hannah Trulsen: Jestem wdzięczna, że nadajemy mu pewne znaczenie, nie tylko w mediach, ale i w polityce. Widoczność osób transpłciowych wzrosła i mam wrażenie, że taki dzień dodaje wielu ludziom odwagi i pokazuje, że nie są sami. Być może niektórzy odważą się na outing albo rozważą to w inny sposób.

Większa widoczność nie oznacza większego bezpieczeństwa. Liczba odnotowanych przypadków przestępstw z nienawiści wobec osób transpłciowych, lesbijek, gejów, osób biseksualnych, interseksualnych i queer rośnie. Tylko w 2022 roku policja w Niemczech zarejestrowała ponad 1400 przestępstw tego typu – prawie 200 procent więcej niż w 2018 roku. A mówimy tylko o przypadkach zgłoszonych. Zakłada się jednak, że około 90 procent przypadków w Niemczech pozostaje niezgłoszonych. Czy doświadcza pani transfobii?

- Oczywiście. Niejednokrotnie ma ona charakter strukturalny, ale nie mam wrażenia, że codziennie doświadczam transfobicznych sytuacji. Często chodzi o gapienie się na mnie w miejscach publicznych, tylko, że mam prawie dwa metry wzrostu i nie jestem szczupła, więc ludzie zastanawiają się dwa razy, czy zrobić coś transfobicznego, czy nie. Kiedy ktoś się na mnie gapi, mam dwie strategie: albo też się gapię, albo pytam daną osobę, czy chce może zrobić zdjęcie i w spokoju się pogapić, bo dla mnie jest to nieprzyjemne. Z reguły taka osoba się czerwieni i odchodzi. Dla mnie jest ważne, aby odzwierciedlić to zachowanie lub przynajmniej zwrócić uwagę, że mi się to nie podoba.

A werbalne ataki?

- Dociera do mnie, że ludzie szepczą, ale staram się tego nie słyszeć. Ja – lub inne osoby trans – musimy zdecydować, ile przestrzeni i władzy chcemy dać innym ludziom i ich dyskryminacji oraz jak bardzo może mnie to przygnębić. Podjęcie tej decyzji to potężna rzecz: z obiektu stajesz się znowu podmiotem i przejmujesz kontrolę. Jako pedagożka społeczna staram się nauczyć tego młodych ludzi. Nie wystarczy stworzyć dla nich chronione przestrzenie, muszą nauczyć się wyrażać granice i opracowywać strategie. 

Trzy lata temu zorganizowała pani w 260-tysięcznym Gelsenkirchen w Zagłębiu Ruhry pierwszy marsz równości. Jak było?

- Ambiwalentnie. To było podczas pandemii koronawirusa. Chciałam zrobić coś, co zapewni widoczność, aby młodzi ludzie queer wiedzieli, że nie są sami. Nie spotkało się to z przychylnością władz ze względu na pandemię, ale ostatecznie znaleźliśmy dobry kompromis. W marszu mogło uczestniczyć maksymalnie 50 osób. W tym czasie trwała już kampania przed wyborami do Bundestagu i AfD wypostowała na Facebooku nasze zdjęcia. W zeszłym roku było nas już 450. W tym roku znów będziemy świętować, a ja nadal jestem w zespole organizacyjnym, ale już nie sama. 

Czy wzrost znaczenia prawicowo-populistycznej AfD w Niemczech panią przeraża?

- Zdecydowanie tak. Odczuwam strach i zmartwienie. Ostatecznie ucierpią nie tylko osoby queer, ale – jak pokazało dziennikarskie śledztwo Correctivu – także inni, na przykład osoby ze środowisk migracyjnych. Demonstracje, które miały miejsce w ostatnich miesiącach, dały mi nadzieję, ale ten rodzaj oporu społecznego to maraton, a nie sprint. Kraj urządził sobie sprint przez sześć, osiem tygodni, a teraz już nic nie słyszę o demonstracjach. Wiele osób zapomina, że NSDAP nie doszła do władzy sama. Została wybrana demokratycznie. Dlatego boję się, co jeszcze może nastąpić.

Hannah Trulsen
Hannah TrulsenZdjęcie: SPDqueer/Franz Ellenberger

Czasami nie potrzeba AfD, aby robić nastrój przeciwko środowisku LGBT+. W niektórych niemieckich krajach związkowych, ostatnio w Bawarii, lokalne rządy zakazały używania języka neutralnego płciowo. Jak reaguje pani na takie zakazy?

- Markus Söder (premier Bawarii – red.) i jak im tam w Saksonii i Turyngii domagają się wolności, ale sami ją ograniczają. Możecie być konserwatywni, możecie być zachowawczy, ale nie kosztem praw człowieka. Dla mnie jest jasne, że kto nie ma postawy, nie powinien uprawiać polityki. Nikt nie potrzebuje bezwiednej chorągiewki na stanowisku premiera.

A jak pani uregulowałaby stosowanie języka neutralnego płciowo? Czy w ogóle trzeba to regulować? Może niech ci, którzy uważają to za słuszne, używają języka gender, a ci, którzy nie chcą go używać, niech dadzą sobie spokój?

- Rozróżniłabym między sferą prywatną a publiczną. W prywatnej komunikacji między dwiema jednostkami, niech sobie robią, co chcą, ale jeśli mówimy o sferze publicznej, administracji, urzędach, to uważam, że nie należy wykluczać ludzi za pomocą języka. Język się zmienia. Ile określeń doszło w ostatnich latach, których wcześniej nie mieliśmy w naszym języku?!

Przejdźmy do pani osobistej historii. Kiedy uzmysłowiła pani sobie, że nie identyfikuje się z płcią męską?

- To ciekawe, że osobom transpłciowym lub homoseksualnym zadaje się to pytanie, ale osobom heteroseksualnym lub cispłciowym już nie...

Zastanawiałam się nad swoją rolą płciową i bardzo intensywnie się nią zajmowałam. Już jako dziecko interesowało mnie to, co interesuje dziewczynki, chciałam zapuścić długie włosy, bawiłam się lalkami, malowałam paznokcie i miałam prawie wyłącznie koleżanki. A potem w okolicach matury upolityczniłam się i w pewnym momencie zdecydowałam, że zaimki „on”/„jego” zdecydowanie do mnie nie pasują. Próbowałam postrzegać siebie neutralnie płciowo. Wtedy brakowało mi na to określenia, dzisiaj można by powiedzieć „niebinarnie”. Po ukończeniu liceum spędziłam rok w Indiach i nagle zostałam tam w rażący sposób skonfrontowana z męską rolą i oczekiwaniami wobec niej, że zdałam sobie sprawę: to nie ty. Stwierdziłam, że role społeczne i oczekiwania wobec kobiet są dla mnie bardziej spójne. Zrezygnowałam z wielu męskich przywilejów. Kobiety muszą pracować znacznie więcej niż mężczyźni, aby osiągnąć ten sam sukces. Jako kobieta transpłciowa muszę pracować jeszcze więcej, by być traktowana poważnie.

Ale przecież w transpłciowości nie chodzi tylko o role społeczne, tylko też o ciało, z którym osoba trans nie identyfikuje się.

- To był poziom meta – klamra społeczna, która wywołała u mnie proces refleksji. Źle było też być branym za mężczyznę z powodu mojej fizyczności. Podjęłam więc decyzję: chcę, by moje ciało harmonizowało z moją społeczną tożsamością płciową. I to była męka! Już samo załatwianie wszystkiego z kasą chorych, orzeczenia, ból fizyczny. To nie jest coś, co robi się ot tak.

Liczba zabiegów medycznych mających na celu korektę płci rośnie. Co odpowie pani komuś, kto postrzega w tym być może modę” albo „naśladowanie”?

- Transpłciowość istniała już od zawsze! To nie jest wynalazek XX wieku. Wraz ze wzrostem akceptacji społecznej coraz więcej osób ma odwagę ujawnić się. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że wiele starszych osób trans żyło jeszcze z paragrafem 175 niemieckiego kodeksu karnego (do 1994 roku akty seksualne między mężczyznami były w Niemczech przestępstwem – red.), rozumiem, że bali się ujawnić. To nie może być żadna moda. To cierpienie i ból fizyczny nie są czymś, co robi się dla mody. Osoby transpłciowe mają też do czynienia z wieloma przejawami dyskryminacji – na przykład przy szukaniu pracy.

Hannah Trulsen na konferencji związku zawodowego Verdi
Hannah Trulsen na konferencji związku zawodowego Verdi Zdjęcie: Oliver Mengedoht/Funke Foto Services/IMAGO

Młodzi ludzie zajmują się swoją tożsamością zwykle w okresie dojrzewania. Jeżeli podejrzewają, że są trans, nierzadko wycofują się i popadają w depresję. Rodzice spychają to na okres dojrzewania i nie zawsze odpowiednio pomagają. Co radzi pani jako pedagożka rodzicom i nastolatkom?

- Teoretycznie odpowiedź jest prosta: udać się do poradni, na przykład psychospołecznych. Tylko, że nie wszędzie są one dostępne. Są w wielkich ośrodkach miejskich, ale brakuje ich na obszarach wiejskich. Potrzebujemy więcej struktur doradczych, ale przede wszystkim więcej pracy z rodzicami i krewnymi. I programów, w których młodzi ludzie, mogący być w podobnej sytuacji, mogą się spotkać. To ich wzmacnia. Wspomniała pani o depresji. Młode osoby transpłciowe są też bardziej narażone na politoksykomanię (używanie narkotyków z inną substancją legalną bądź nielegalną – red.), o wiele wyższy wśród nich jest także wskaźnik samobójstw. Jestem głęboko przekonana, że struktury doradcze, centra młodzieżowe i praca z młodzieżą muszą istnieć również na obszarach wiejskich, aby temu zapobiec.

A co ze szkołami? Niejednokrotnie osoby trans mają do czynienia z mobbingiem, transfobią, w szkołach nie ma toalet typu uniseks. Pomaga uświadamianie?

- Jeśli osoby, które stosują mobbing, mają zamknięty obraz świata, uświadamianie prawdopodobnie nie pomoże. Ale jeśli mobbing wynika ze strachu, niepewności lub niewiedzy, można temu przeciwdziałać poprzez edukację. Mobbing jest przemocą psychiczną i jeśli przemoc fizyczna nie ma prawa bytu w szkole, to również przemoc psychiczna nie może mieć tam miejsca. Radziłabym młodym ludziom: szukajcie sojuszników, łączcie się, razem jesteście silniejsi.

Obecny rząd chce znieść ustawę o transseksualizmie z 1980 roku i zastąpić ją ustawą o samostanowieniu. Ustawa już w ubiegłym roku miała przejść przez Bundestag, ale nadal jej nie ma.

- Nie znam szczegółów. Koalicja SPD, Zielonych i FDP wciąż negocjuje ostatnie punkty i szuka wspólnego stanowiska.

W ustawie o samostanowieniu chodzi o przepisy dotyczące zmiany nazwiska i wpisu o płci, a nie o zabiegi medyczne – o czym wiele osób nie wie. Ma pani nadzieję, że ustawa zostanie uchwalona jeszcze w tej kadencji?

- Tak, mam nadzieję i bardzo tego pragnę, aby została przyjęta przed latem i mogła wejść w życie.

Hannah Trulsen (rocznik 1994) jest pedagożką społeczną i jedną z wiceprzewodniczących SPDqueer. Pracowała w centrach młodzieżowych „Together”, koncentrując się na pracy z osobami transpłciowymi i ich rodzinami. Angażuje się także na rzecz kobiet i działa w związkach zawodowych.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>

Niemiecka posłanka: Bycie trans to wyzwanie