1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Wolność prasyRosja

Wolność mediów: „Prędzej czy później trzeba opuścić Rosję”

Jurij Reszeto
3 maja 2023

Po ataku Rosji na Ukrainę wielu niezależnych dziennikarzy opuściło Rosję i pracuje na emigracji. W kraju zostali tylko nieliczni, ale na jak długo?

https://p.dw.com/p/4QoLX
Prasa w Rosji (marzec 2022)
Prasa w Rosji (marzec 2022)Zdjęcie: Dmitry Feoktistov/ITAR-TASS/IMAGO

„Kolejnych dziesięciu mieszkańców Syberii zabitych w ukraińskiej ‘operacji specjalnej'”, „Sądy wyjaśniają zarzuty stosowania tortur wobec więźniów w Irkucku”, „Amerykańskie powiązania syna gubernatora Krasnojarska” – za takie nagłówki można w Rosji wylądować za kratkami. Mimo to twórcy portalu Tayga.info podejmują te tematy, ryzykując własne bezpieczeństwo. Dlaczego? Bo wiedzą, że są potrzebni.

– Oczywiście, wszyscy się boimy – przyznaje redaktor Wiktor Czastjakow w rozmowie z Deutsche Welle. – Albo jesteś uwięziony w tym strachu, albo go pokonujesz – dodaje. Czastjakow pokonuje swój strach każdego dnia. I cieszy się, że jego Tayga.info znajduje się w pierwszej dwudziestce najczęściej cytowanych mediów w Rosji. Ma obecnie tylko dwóch etatowych redaktorów. Kilka miesięcy temu było ich dwunastu. – Wszyscy, którzy mogli odejść, odeszli. W Rosji została tylko garstka prawdziwych dziennikarzy – zauważa Czastjakow. – Postanowiliśmy po 18 latach działać dalej, bo mamy tu swoją historię.

Misja zamiast biznesu

Historia portalu Tayga.info mogła się jednak zakończyć w ubiegłym roku, kiedy centralny organ nadzoru nad mediami Roskomnadzor zablokował portal internetowy. Od tego czasu dostęp do medium można uzyskać jedynie w formie zaszyfrowanej przez VPN. Czastjakow z zadowoleniem stwierdza jednak, że nie odstrasza to krytycznie nastawionych czytelników. Wręcz przeciwnie: – Teraz otrzymujemy więcej datków od naszych czytelników niż od firm, jak to było wcześniej – mówi. Ogólnie jednak dochody gwałtownie spadły i nie można już mówić o biznesie – skarży się redaktor. Jego praca – jak mówi – jest dziś misją.

Siedziba Roskomnadzoru w Moskwie
Siedziba Roskomnadzoru w MoskwieZdjęcie: Ramil Sitdikov/Sputnik/dpa/picture alliance

Choć z ograniczeniami. – Jesteśmy zmuszeni nie przekraczać pewnych czerwonych linii. Staramy się trzymać na horyzoncie – mówi, odnosząc się do ram prawnych, w których działają dziś twórcy mediów w Rosji. Dlatego wojnę Rosji z Ukrainą nazywa „operacją specjalną” – zgodnie z poleceniem władz – lub „znanymi wydarzeniami”. Tayga.info nie informuje zresztą bezpośrednio o wojnie, ale o jej konsekwencjach dla mieszkańców największej części Rosji – Syberii: o gospodarce, problemach społecznych i oczywiście raz po raz o mobilizacji.

„Prędzej czy później trzeba opuścić Rosję”

To ważny temat także dla innego niezależnego medium w Rosji – „Grozy”, czyli „burzy”. Jego twórcy mają siedziby w Kazaniu, stolicy rosyjskiej Republiki Tatarstanu, w Jekaterynburgu na Uralu i w Nowosybirsku na Syberii. To studenci piszący dla studentów, „sieć studenckich magazynów” – jak pozycjonuje się „Groza”.

Tematy są różne: od korupcji na uczelniach po porady i zasady postępowania dla studentów w czasie mobilizacji. – Nie ma dla nas tematów nietykalnych. Obawy o bezpieczeństwo naszych pracowników nie mają wpływu na nasze redakcyjne wytyczne – mówi redaktor naczelny Leonid Spirin. Konferencje redakcyjne na wrażliwe tematy odbywają się za pośrednictwem szyfrowanego komunikatora Signal, nie podaje się prawdziwych nazwisk autorów. Magazyn współpracuje też z lokalnymi prawnikami.

Moskwa, zatrzymanie reporterki przez policję
"Nie przestaniemy być dziennikarzami" - głosi transparent aresztowanej w Moskwie reporterki.Zdjęcie: Natalia Kolesnikova/AFP/Getty Images

W pierwszym półroczu po rozpoczęciu wojny twórcy portalu starali się przestrzegać osławionej ustawy o tzw. dyskredytacji rosyjskich sił zbrojnych. Zabrania ona m.in. nazywania wojny w Ukrainie po imieniu. – To represyjne prawo – krytykuje Spirin. – Jej prawdziwym celem jest zastraszenie. W Rosji istnieją niezależne media, które od początku przestrzegały prawa. Mimo to zostały zakazane, bo poruszały niewygodne tematy.

„Groza” nazywa zatem wojnę po imieniu. Czy Spirin obawia się o swoich młodych kolegów w Rosji? – Mówiliśmy o tym i zdaliśmy sobie sprawę, że prędzej czy później trzeba opuścić Rosję, jeśli chce się uprawiać niezależne dziennikarstwo. Wyjazd jest tylko kwestią czasu – dodaje redaktor.

Ale media, takie jak „Groza” czy Tayga.info nadal są w Rosji. Nadal „starają się relacjonować ostrym językiem i zwracać uwagę na to, czego większość ludzi nie widzi” – tłumaczy swoją misję Wiktor Czastjakow. Ma nadzieję, że jego portal będzie nadal istniał, ale jak długo? – Tak długo, jak to będzie możliwe – uśmiecha się.

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>

Propaganda w Rosji. Jak robi to Putin?