1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Trwa węgierski klincz, ale Ukraina dostanie pieniądze z UE

12 grudnia 2022

UE jest gotowa do zwiększenia funduszy na broń dla Ukrainy, czemu nie sprzeciwiły się Węgry. Bruksela powinna w tym tygodniu zatwierdzić 18 mld euro pomocy dla Kijowa – z Budapesztem lub bez.

https://p.dw.com/p/4KqOO
Węgry przy kluczowych decyzjach Funduszu w sprawie Ukrainy nie biorą udziału w głosowaniu, by nie łamać wymogu konsensusu wszystkich krajów Unii
Węgry przy kluczowych decyzjach Funduszu w sprawie Ukrainy nie biorą udziału w głosowaniu, by nie łamać wymogu konsensusu wszystkich krajów UniiZdjęcie: Geert Vanden Wijngaert/AP/picture alliance

Wojna w Ukrainie była w poniedziałek (12.12.2022) głównym tematem obrad szefów dyplomacji (lub ich zastępców) 27 państw UE w Brukseli. Unia już w październiku zwiększyła do 3,1 mld euro swoje dofinansowanie dozbrajania Ukrainy z Europejskiego Funduszu Pokoju (EFP), którego największym płatnikami są kolejno Niemcy i Francja (według klucza PKB). Na cały EFP przewidziano tylko 5,7 mld euro na lata 2021-27 (nie tylko na Ukrainę), więc te pieniądze będą się wkrótce kończyć. Dlatego szefowie dyplomacji – żaden kraj UE nie usiłował wetować tej decyzji – politycznie uzgodnili dziś zwiększenie o 2 mld euro w 2023 roku puli pieniędzy dostępnych z EFP. – Ponadto postanowiliśmy, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to w przyszłości możliwe będzie podniesienie pułapu finansowania o kolejne 3,5 mld euro, co oznaczałoby podwojenie pierwotnej kwoty Funduszu – powiedział szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Europejski Fundusz Pokoju częściowo zwraca koszt dostaw broni do Ukrainy przez poszczególne kraje UE. Jednym z głównych dostawców broni dla Kijowa, a zatem i głównym beneficjentem dopłat z UE jest Polska, która – wedle nieoficjalnych informacji – do końca października przekazała do Brukseli rachunki na łącznie 1,8 mld euro. Węgry przy kluczowych decyzjach Funduszu w sprawie Ukrainy korzystają z „konstruktywnego wstrzymania się od głosu” – nie biorą udziału w głosowaniu, by nie łamać wymogu konsensusu wszystkich krajów Unii.

Pomoc dla Ukrainy bez Węgier?

Jednak Budapeszt nadal blokuje pierwotny plan nowej pomocy finansowej dla Kijowa, czyli 18 mld euro w 2023 roku. Wedle tego „planu A” pomoc ma pochodzić ze wspólnych unijnych obligacji gwarantowanych przez budżet UE i stąd wymóg jednomyślności 27 państw Unii. Tyle, że Rada UE (przedstawiciele rządów 27 krajów Unii) już w ostatnią sobotę przyjęła w głosowaniu większościowym przepisy przygotowujące „plan B” dla Ukrainy, czyli pomoc z pożyczek na rynkach finansowych gwarantowanych dwustronnie przez każdy z 26 krajów Unii poza Węgrami. – Decyzja o pomocy dla Ukrainy będzie w tym tygodniu. Pozostaje pytanie, czy wedle „planu A” czy „planu B” – mówi unijny dyplomata w Brukseli.

„Plan A” byłby tańszy dla Unii, znacznie szybszy w realizacji, łatwiejszy pod względem prawnym oraz gotowy do przedłużenia lub zwiększenia, gdyby zaszła taka potrzeba. Dlatego Bruksela nadal pracuje nad uzgodnieniem tej pierwotniej opcji, którą jednak rząd Viktora Orbana uczynił zakładnikiem swych bojów o zatwierdzenie węgierskiego KPO (5,8 mld euro) przez Radę UE oraz o odrzucenie przez tę samą Radę UE wniosku Komisji Europejskiej o zamrożenie 7,5 mld euro z węgierskich funduszy spójności na podstawie przepisów „pieniądze za praworządność”. Komisja w ostatni piątek podtrzymała ten wniosek, choć Budapeszt średnio co dwa dni śle do Brukseli sprawozdania o kolejnych reformach praworządnościowych i antykorupcyjnych wdrażających – jak przekonują Węgrzy – ich wrześniową umowę z Komisją Europejską.

Orban w pułapce

Jeśli Węgrzy nie uzyskają zatwierdzenia KPO do końca grudnia, to stracą 70 proc. dotacji z KPO zgodnie z ogólnymi przepisami o Funduszu Odbudowy. Wsadzanie przez Orbana pomocy dla Ukrainy w jeden pakiet negocjacyjny z kwestami budżetowo-praworządnościowymi (przy publicznym wypieraniu się takich intencji) okazało się zatem bronią obosieczną, bo teraz część kluczowych krajów UE grozi Budapesztowi, że bez węgierskiej zgody na „plan A” w sprawie Ukrainy nie zagłosują w tym roku nad węgierskim KPO. Zgodnie z przepisami Rada UE ma bowiem czas do końca stycznia przyszłego roku na głosowanie – wynegocjowanego z ogromnym opóźnieniem – węgierskiego KPO. Budapesztowi grozi zatem przepadek 70 procent dotacji z powodów kalendarzowych.

Polska nadal broni Orbana

Żmudne rokowania w Brukseli, których celem jest zakończenie węgierskiego klinczu, obecnie nie skupiają się na zupełnym oddaleniu wniosku Komisji na podstawie „pieniędzy za praworządność”, lecz ewentualnego ścięcia zamrażanej kwoty znacznie poniżej obecnej propozycji 7,5 mld euro. Polskie władze, choć w sprawie Ukrainy trudno znoszą posunięcia Orbana, to jednak nadal bronią wspólnej polsko-węgierskiej linii w kwestiach praworządności. – Sankcjonowanie krajów ze względów politycznych to złe działanie – tak o węgierskich „pieniądzach za praworządność” mówił dziś w Brukseli wiceminister Paweł Jabłoński.

Nowe sankcje

Unia rozszerzyła dziś sankcje przeciw Iranowi m.in. za dostawy dronów dla Rosji. Ale przedstawiciele 27 krajów Unii nadal negocjują w sprawie szczegółów nowego, dziewiątego pakietu sankcyjnego w sprawie Rosji, w którym nie tylko Węgry domagają się wyłączeń dla poszczególnych dygnitarzy rosyjskich i wyjątków gospodarczych. Prawdopodobnie największą sankcją w tej dziewiątej rundzie będzie proponowany zakaz nowych inwestycji UE w rosyjski sektor górniczy.

Projekt nowych restrykcji przewiduje objęcie 200 rosyjskich osób, firm i instytucji zamrożeniem aktywów i zakazem wjazdu do UE. To m.in. deputowanii, w tym pierwsza kobieta w kosmosie Walentyna Tiereszkowa, szereg gubernatorów i osobistości medialnych, członkowie rodziny czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa oraz ludzie, którzy według UE są odpowiedzialni za „nielegalne przewożenie ukraińskich dzieci do Rosji i ich adopcję przez rosyjskie rodziny”.

Na sankcyjnym celowniku są również siły zbrojne Rosji, w tym gwardia narodowa, marynarka wojenna, siły lądowe i powietrzne oraz agencja wywiadu wojskowego (GRU). Ponadto bank (Rosyjski Bank Rozwoju Regionalnego, Bank Kredytowy Moskwy i Bank Dalnowostoczny), a także prokremlowskie partie polityczne. Nowe sankcje mają także kolejne rosyjskie firmy medialne. UE zakazała już działalności RT i Sputnika, ale teraz wciąga na czarną listę NTV Mir, Rossija-1, REN-TV, Pierwyj Kanał.

Nowy sankcyjny zakaz eksportu do Rosji obejmuje bezzałogowe statki powietrzne (w tym zabawkowe drony), generatory, dyski twarde, komponenty IT, sprzęt noktowizyjny i radionawigacyjny, kamery, lasery, obiektywy i różne urządzenia podwodne.

Ukraina: Wołczańsk – miasto widmo

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>