1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prostytucja w Mołdawii. „Marianę powiesili”

Violeta Colesnic
19 stycznia 2023

Prostytutki w Mołdawii nie mogą liczyć na pomoc policji, ponieważ ich usługi są tym w kraju nielegalne.

https://p.dw.com/p/4MOVF
Republik Moldau I Sexarbeiterinnen in der Nähe der Hauptstadt Chisinau
Zdjęcie: Violeta Colesnic

– Za pozorami uprzejmego elegancko ubranego klienta może kryć się potwór – opowiada jedna z mołdawskich prostytutek. Wie, o czym mówi. Jej miejscem pracy jest droga gdzieś na północy Mołdawii. Tu poznaliśmy ją i jej dwie koleżanki. Opowiedziały nam, jak niebezpieczna jest ich praca: – Marianę powiesili, Nataszę utopili. Już nie bardzo pamiętam, jak zginęła Julia – mówią. – Tenea została pobita na śmierć, jej ciało znaleźli na poboczu drogi. Ciało innej prostytutki zostało wrzucone do kanału. Po jej odnalezieniu, tożsamość kobiety można było ustalić jedynie na podstawie ubrania.                

Mołdawia to jeden z najbiedniejszych krajów Europy. Mieszka tam niecałe trzy miliony ludzi. W tym kraju żyje ok. 16 tys. prostytutek, z czego prawie jedna trzecia w Kiszyniowie, stolicy kraju. Nie ma danych na temat mężczyzn, którzy świadczą usługi seksualne. Niedawno przeprowadzony w Mołdawii sondaż pokazał, na jak dużą dyskryminację narażona jest ta grupa. 88 proc. respondentów stwierdziło, że nie chciałoby nawet przebywać w pobliżu prostytutki.

Prostytucja jest w Mołdawii nielegalna. Wszystko odbywa się w ukryciu, a kobiety nie mogą liczyć na żadną ochronę ze strony władz. Jeśli ich sposób zarobkowania wyjdzie na jaw, muszą się liczyć z grzywną w wysokości od 88 do 118 euro.

Prostytutki, z którymi rozmawialiśmy, opowiadają o strachu i upokorzeniu. Często były w nocy ścigane przez policjantów z latarkami i musiały chować się w krzakach. Często są poniżane, bite i maltretowane przez klientów. Większość z tych kobiet twierdzi, że wybrały pracę seksualną z desperacji i ubóstwa. Tylko w ten sposób mogą przetrwać i wyżywić rodzinę.

Ukrainki mają swoje własne miejsce

„Calea Basarabiei” to droga, która przebiega w Kiszyniowie przez obszar przemysłowy. Pięciokilometrowa trasa znana jest z tego, że po obu jej stronach prostytutki czekają na potencjalnych klientów. Poszczególne grupy podzieliły się terenem. Zdarza się, że młode kobiety stawiające pierwsze kroki w zawodzie są na początku przeganiane – mówi kobieta z 20-letnim stażem. – Jesteśmy stare, mamy już 36, a nawet 46 lat, a mężczyźni, którzy przychodzą na seks, zawsze woleliby młodsze, więc te młode kobiety przeganiamy. Kobieta dodaje, że od początku wojny, na ulicy pojawiło się też kilka grup Ukrainek, ale ich pracę organizują sutenerzy. – I pracują tylko w nocy, zawsze w stałym miejscu – opisuje.

Wiele prostytutek doświadczyło upokorzenia ze strony policji
Wiele prostytutek doświadczyło upokorzenia ze strony policjiZdjęcie: Violeta Colesnic

Inne mołdawskie prostytutki również twierdzą, że ich usługi nie są już zazwyczaj organizowane przez sutenerów. Kobiety pracują niezależnie i negocjują ceny bezpośrednio z klientami. Podczas gdy luksusowe escort girl zarabiają nawet kilkaset euro za noc, kobiety, które pracują na ulicy mogą liczyć na stawki od 10 do 25 euro za klienta. Im mniejsza miejscowość, tym niższe ceny. W małym, 30-tysięcznym miasteczku kwoty schodzą nawet do 5 euro.

Życie równoległe

W małych miastach jest szczególnie trudno. Nie tylko ze względu na bardzo niskie stawki – mówi prostytutka po czterdziestce. – Wszyscy mają złą opinię o kobietach takich jak ja i źle nas traktują. Byłam już aresztowana i musiałam zapłacić grzywnę, policja wie o mojej działalności – tłumaczy. Przyznaje, że to szczególnie trudne dla jej dzieci. – Są zaczepiane w szkole lub na podwórku przed blokami, ponieważ ich matka jest prostytutką.

Nasza rozmówczyni wybrała tę pracę, ponieważ nie miała innego sposobu na zarabianie pieniędzy. – Wielu uważa, że prostytucja jest jednym z najłatwiejszych sposobów na zdobycie pieniędzy. Każdy, kto tak mówi, nie ma pojęcia, jak trudno kobiecie, która sprzedała swoje ciało, jest odzyskać równowagę fizyczną i psychiczną. Wyznaje, że potrzebuje szansy na zarobienie pieniędzy w inny sposób. – Wszyscy traktują nas bez szacunku, widzą w nas coś brudnego i obrzydliwego. Zdarza się, że jesteśmy traktowane gorzej od morderców – wyznaje.

Oprócz kobiet, które czekają na klientów na ulicy, są też kobiety, które oferują swoje usługi we własnych domach lub domach swoich klientów. Często są to studentki lub nawet mężatki, których najbliższe otoczenie nie wie, jak zarabiają na życie.

Do tej grupy należy Diana, która ma bezrobotnego męża i dwoje małych dzieci. Ma stałą pracę, w której regularnie wyrabia płatne nadgodziny, ale miesięczna pensja w wysokości ok. 172 euro nie wystarcza na utrzymanie czteroosobowej rodziny. To dlatego zajęła się prostytucją. – Zrobiłabym wszystko, żeby moje dzieci nie chodziły głodne. Prowadzę dwa równoległe życia, nikt nie wie o mojej drugiej pracy. Jestem bardzo obecna w życiu moich dzieci, jestem dobrą matką – twierdzi.

Zgwałcona w wieku 12 lat

Rozmawialiśmy z pięcioma kobietami, które przyjmują klientów w domach. Wszystkie mają mężów i dzieci. Nie chcą, aby ich otoczenie dowiedziało się o ich „równoległym życiu” i bardzo boją się dnia, w którym mogłoby do tego dojść. Żadna z nich nie chce jednak też zrezygnować ze stabilnych dochodów z prostytucji.

Według badań przeprowadzonych przez organizację Act for Involvement, ok. połowa prostytutek w Kiszyniowie była ofiarą napaści seksualnej w dzieciństwie lub wczesnej młodości. Olga, prostytutka od 26 lat, opowiada, że została zgwałcona przez męża swojej nauczycielki, gdy miała 12 lat. Później milczała, bo sprawca groził, że ją zabije, jeśli o tym opowie. – Nic nie mówiłam, bo byłam zbyt przerażona. I tak skończyłam na chodzeniu do łóżka za pieniądze.

Chore, biedne, zdesperowane

2,7 proc. mołdawskich prostytutek jest zarażonych wirusem HIV – wynika z raportu ONZ na temat rozwoju Mołdawii. Była luksusowa escort-girl opowiada, że wśród jej klientów byli wysocy mołdawscy dygnitarze, odnoszący sukcesy biznesmeni, burmistrzowie i politycy. Nie wie, od kogo zaraziła się wirusem HIV. Z powodu choroby straciła klientów i jedyne źródło dochodu. Z biedy i desperacji zaczęła oferować seks za jedzenie. Później została alkoholiczką. Raz trafiła nawet w śpiączce alkoholowej do szpitala. Najbardziej żałuje, że gdy dostała propozycję pracy w seksbiznesie, to zrezygnowała ze szkoły medycznej.

Większość kobiet pracujących w Mołdawii w tej branży nie ukończyło żadnej szkoły, pochodzi z biednych środowisk i bardzo trudno jest im znaleźć inną pracę

Niektóre rozmówczynie mówią nam, że płacą mandaty za prostytucję, innym udaje się ich uniknąć. Takim przykładem jest Larisa, która jako prostytutka pracuje od 26 lat. Pochodzi z Naddniestrza, separatystycznego regionu, który w 1992 r. przy wsparciu Rosji odłączył się od Mołdawii. Larisa nie posiada mołdawskiego dowodu osobistego, więc nie musi płacić mandatów. Za pieniądze, które zarabia na ulicach Kiszyniowa kupiła mieszkanie dla syna z okazji 17 urodzin. Aktualnie remontuje swój dom w Naddniestrzu. Pomiędzy spotkaniami z klientami nieustannie rozmawia przez telefon z robotnikami, którzy instalują jej nowy system grzewczy. Ma 47 lat. Za trzy lata chce przejść na „emeryturę”.

O ile Larisa nie musi płacić mandatów za prostytucję, o tyle dla Iraidy stanowią one spory problem. Karę opłacała już ponad 200 razy. Kiedy rozmawiała z nami w oczekiwaniu na klientów, była w ósmym miesiącu ciąży. W domu czeka na nią jeszcze dwoje dzieci, a jej mąż siedzi w więzieniu za handel narkotykami: – Zostanie za kratkami od 7 do 15 lat, więc muszę sama zająć się dziećmi.

Wiele mołdawskich prostytutek, które z nami rozmawiały, jest zszokowanych tym, że w ich branży pojawia się coraz więcej nieletnich. I to pomimo że za seks z nieletnimi grozi w Mołdawii kara więzienia. – Najmłodsze dziewczynki mają zaledwie dwanaście lat – mówi prostytutka z małego miasteczka w centrum kraju. – Wie o tym policja, pewnie wiedzą też pracownicy socjalni, ale nikt nic nie robi, żeby je uratować. – Myślę sobie, że mężczyźni też powinni mieć jakieś podstawowe zasady moralne... – dodaje zamyślona.

Reportaż powstał w wyniku wspólnej pracy zespołu dziennikarzy, w tym korespondentki DW Violety Colesnic. Dziennikarze przeprowadzili ponad 40 wywiadów z prostytutkami, które mieszkają i pracują w Mołdawii.