1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Proces stuletniego strażnika obozu koncentracyjnego

7 października 2021

Były strażnik obozu koncentracyjnego Sachsenhausen jest oskarżony o współudział w zabójstwie w ponad 3 500 przypadkach.

https://p.dw.com/p/41M3f
Miejsce pamięci w byłym obozie koncentracyjnym Sachsenhausen
Miejsce pamięci w byłym obozie koncentracyjnym Sachsenhausen Zdjęcie: Paul Zinken/dpa/picture alliance

Jeszcze tylko kilka lat i nie będzie można już nikogo ścigać za udział w narodowym socjalizmie, ponieważ oskarżeni albo nie żyją albo nie są już fizycznie zdolni do stawienia się przed sądem. Niemiecki wymiar sprawiedliwości zajmuje się obecnie 17 podejrzanymi z czasów nazizmu, z których każdy ma co najmniej 95 lat. Od czwartku przed Sądem Okręgowym w Neuruppin w Brandenburgii ma stanąć stulatek, który był strażnikiem w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen pod Berlinem. Prokuratura zarzuca mężczyźnie, że w latach 1942-1945 „świadomie i dobrowolnie” pomagał w mordowaniu więźniów obozów koncentracyjnych. W języku prawnym chodzi o pomocnictwo w morderstwie w 3518 przypadkach.

W szczególności zarzuca mu się, że poprzez swoją działalność w obozie koncentracyjnym przyczynił się do rozstrzelania radzieckich jeńców wojennych. Według sądu, oskarżony pomagał także w mordowaniu więźniów przy użyciu trującego gazu. Więźniowie umierali również „z powodu utworzenia i utrzymywania warunków, które były nieprzyjazne dla życia”, a oskarżony również miał w tym swój udział.

Dowody w moskiewskich archiwach

Obóz koncentracyjny Sachsenhausen w Oranienburgu, na północ od Berlina, zajmował w czasach nazizmu szczególną pozycję. Od momentu ukończenia budowy w 1936 roku służył jako wzór dla innych obozów koncentracyjnych oraz był później centrum administracyjnym całego systemu obozów koncentracyjnych, a także obozem szkoleniowym SS.

Ogółem więziono tu ponad 200 000 osób. Dziesiątki tysięcy zostało rozstrzelanych, zagazowanych, zmarło w wyniku okrutnych eksperymentów medycznych lub po prostu z powodu nieludzkich warunków panujących w obozie. Jeszcze pod koniec kwietnia 1945 roku, gdy Armia Czerwona była tuż pod Oranienburgiem, SS wyprowadziło ponad 30 tys. ludzi w tzw. marszach śmierci, podczas których zginęły kolejne tysiące więźniów.

Proces przeciwko strażnikowi toczy się dopiero teraz, ponieważ, jak powiedział Deutsche Welle prokurator Thomas Will: „Oskarżony nie był nam w ogóle znany aż do czasu badań w Państwowym Archiwum Wojskowym w Moskwie w tak zwanych „aktach grabieży” Armii Czerwonej. Po ustaleniu miejsca pobytu byłego strażnika, przeprowadzeniu wstępnych czynności wyjaśniających dotyczących jego osoby i czasu pobytu w Sachsenhausen, w marcu 2019 roku przekazaliśmy sprawę do prokuratury”. Thomas Will kieruje Centralnym Biurem Badania Zbrodni Hitlerowskich w Ludwigsburgu w Badenii-Wirtembergii. Od momentu powstania w 1958 roku instytucja ta gromadzi informacje na potrzeby wstępnych dochodzeń prokuratorskich przeciwko zbrodniarzom nazistowskim oraz wspiera dochodzenia prokuratorskie w krajach związkowych.

Morderstwo i współudział w morderstwie nie ulegają przedawnieniu

Czy stulatek powinien być jeszcze sądzony za czyny, które miały miejsce 80 lat temu, będące stosunkowo „małym trybikiem” w wielkich kołach zębatych narodowosocjalistycznej machiny zabijania? Thomas Will uważa, że tak. − Konferencja ministrów sprawiedliwości uzgodniła w Stuttgarcie w czerwcu 2015 roku, że Centralny Urząd będzie działał w obecnej postaci tak długo, jak długo będą powstawać zadania związane ze ściganiem przestępstw, czyli dopóki będzie można zidentyfikować sprawców − tłumaczy. I dodaje, że „przedawnienie zabójstwa zostało ustawowo wykluczone, zwłaszcza na tle masowych zbrodni nazistowskich. Nie pojawia się więc pytanie, czy te czyny powinny być dziś jeszcze ścigane, bo powinny być ścigane. Celem postępowania karnego jest zawsze ustalenie indywidualnej odpowiedzialności karnej”.

Jeszcze około dziesięciu lat temu udowodnienie bezpośredniego, osobistego udziału w zabójstwach było uważane za warunek wszczęcia postępowania karnego. Byli strażnicy obozów koncentracyjnych występowali w procesach nazistów w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, ale tylko jako świadkowie. Zwrot nastąpił w roku 2011 roku, wraz z z wyrokiem w sprawie byłego strażnika obozu koncentracyjnego Johna Demjaniuka. To, co zmieniło się od tego czasu, według Thomasa Willa, to „fakt, że nawet ogólne wykonywanie obowiązków służbowych w obozie koncentracyjnym podczas rozpoznawalnych, systematycznych aktów zabójstwa może stanowić podstawę odpowiedzialności karnej za pomocnictwo, o ile odpowiednie ustalenia w procesie głównym to potwierdzają. I że na tej podstawie nie jest już konieczne ustalenie konkretnego indywidualnego pomocnictwa, które można określić w zależności od czasu zbrodni i ofiar”.

Punktem zwrotnym wyrok dla Demjaniuka

Demjaniuk w wieku 91 lat został skazany w 2011 roku w Monachium na pięć lat więzienia za współudział w morderstwie w ponad 28 000 przypadków. W wyroku stwierdzono, że był częścią nazistowskiej machiny zagłady. Od tego czasu kilku innych mężczyzn zostało skazanych, ponieważ zgodnie z wyrokiem sądu, poprzez pełnienie służby strażniczej pomagali w popełnianiu morderstw i wiedzieli o ich systematycznym popełnianiu lub o tym, że więźniowie, byli („świadomie i dobrowolnie”) niedożywiani, aby ich zabić.

Ostatnio, w lipcu 2020 roku, Sąd Okręgowy w Hamburgu skazał 93-letniego byłego strażnika obozu koncentracyjnego Stutthof koło Gdańska na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu za pomoc w popełnieniu 5232 morderstw.

To, czy w kilku innych pozostałych przypadkach dojdzie do procesu, jest często kwestią zdolności osób starszych do stawienia się przed sądem. Według raportu medycznego, stulatek, który będzie sądzony od czwartku, jest zdolny do przebywania na sali sądowej przez dwie do dwóch i pół godziny dziennie. Do stycznia sąd wyznaczył 22 dni rozprawy. Dla pozwanego przygotowano dodatkowe pomieszczenie do odpoczynku.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>