1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Obcy w ojczyźnie: życie w Donbasie pod rosyjską okupacją

Hanna Sokolova
28 kwietnia 2023

W niektórych częściach wschodniej Ukrainy rodzimi mieszkańcy bez rosyjskiego paszportu są uważani za obcokrajowców. Inflacja, bezrobocie i złe warunki życia – opowiadają DW.

https://p.dw.com/p/4Qd5m
Ukraine-Krieg | Zerstörung in Mariupol
Zdjęcie: Alexander Ermochenko/REUTERS

– Nawet gdyby moje mieszkanie nadal istniało, nie wiem, czy mogłabym w nim mieszkać, najprawdopodobniej nie – mówi Wiktoria z Mariupola. Jej dom spłonął po rosyjskich bombardowaniach. Przed rokiem uciekła do Kijowa. Ojciec Wiktorii został w Mariupolu. Gdy jego stan zdrowia się pogorszył, postanowiła wrócić, by mu pomóc.

Po powrocie do Kijowa opowiedziała DW o swojej siedmiodniowej odysei do zniszczonego rodzinnego miasta. Aby uniknąć frontu, Wiktoria chciała przedostać się przez Białoruś do Rosji, ale w Briańsku rosyjscy pogranicznicy nie wpuścili jej z powodu ukraińskiego paszportu, w Smoleńsku pracownik FSB powiedział jej: „Uważamy pani pobyt w Rosji za niestosowny” – po tym, jak przeszukał jej telefon i znalazł zdjęcia ukraińskich znaczków pocztowych z motywami patriotycznymi. Ostatecznie Wiktorii udało się przedostać do Rosji z Łotwy. Ponieważ w Mariupolu brakuje lekarzy, musiała pojechać z ojcem na operację do rosyjskiego Taganrogu.

„To walka o przetrwanie”

Wiktorię najbardziej przejmuje to, co zobaczyła po powrocie do Mariupola. Rok po zmasowanych rosyjskich nalotach bombowych miasto prawie się nie zmieniło: „Wprawdzie coś się buduje, ale przecież to oni sami wszystko zrujnowali! Teraz burzą zniszczone domy i budują nowe w innych miejscach”. Wiktoria odniosła wrażenie, że w mieście pozostała tylko jedna trzecia dawnych mieszkańców.

Rozbiórka zniszczonego bloku w Mariupolu
Rozbiórka zniszczonego bloku w MariupoluZdjęcie: Alexander Ermochenko/REUTERS

Praca faktycznie jest tylko na budowach, w sektorze komunalnym i w handlu. Wielu robotników pochodzi z Rosji, otrzymują oni wyższe zarobki niż miejscowi. Według właściciela Metinvestu, duże huty metalurgiczne i stalowe, niegdyś najważniejsi pracodawcy w mieście, zostały zamknięte już na początku rosyjskiej napaści 24 lutego 2022 i tak jest do dziś.

– Nie ma żadnej pomocy społecznej, żadnych zasiłków – mówi Wiktoria – nawet dla bezrobotnych. A dostawy pomocy humanitarnej znacznie zmalały. – Kiedyś paczki żywnościowe trafiały do ​​wszystkich, teraz tylko do dzieci i osób powyżej 65. roku życia. Ludzie wpadli w depresję. To walka o przetrwanie – opowiada.

A przecież po ogłoszeniu aneksji południowych regionów Ukrainy zeszłej jesieni Rosjanie obiecali podwyżki emerytur. – Najpierw wszyscy emeryci otrzymali jednolitą emeryturę w wysokości 10 700 rubli (ok. 120 euro) – mówi Wiktoria. Później ich ukraińskie emerytury zostały podwojone i przeliczone na ruble. Teraz jednak emeryci muszą okazać rosyjski paszport, aby móc otrzymywać emeryturę z Rosji – potwierdzają to w rozmowie z DW niezależnie od siebie różni ludzie. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że ceny w Mariupolu są wyższe niż w kontrolowanych przez Kijów częściach kraju, a nawet wyższe niż w Rosji. Tańsze są tylko jaja i benzyna.

Bez rosyjskiego paszportu nie ma pracy

– Ludzie są przygnębieni, widać, że wszystkim jest ciężko, wielu pije – opowiada Natalia, która mieszka w wiosce położonej na obrzeżach Mariupola. Przed wojną miała własny sklep, w którym sprzedawała mięso i mleko. Ale wielu klientów uciekło albo nie ma pieniędzy. Nie ma już samochodu, samochód spłonął po ostrzale, nie może więc jeździć po towar.

Natalia żali się na wysokie ceny i niskie zarobki. Mówi, że na początku ludzie dostawali średnio 30 tys. rubli (ok. 330 euro). Potem pensje zostały obcięte o ponad połowę i przez półtora miesiąca nie były wypłacane.

Jednocześnie przez cały czas rośnie presja na Ukraińców, by zmieniali paszporty na rosyjskie: – Aby móc oficjalnie pracować, potrzebny jest paszport, a żeby go dostać, trzeba stać w kolejce, na nowo wystawić zgubione dokumenty i przetłumaczyć je na rosyjski. Kiedy znajomy z ukraińskim paszportem potrzebował nowych papierów dla swojego samochodu, powiedziano mu: Jest pan tu obcokrajowcem. I musiał zaznaczyć opcję „paszport zagraniczny” – mówi Natalia.

Mimo tego w jej rodzinnym mieście nastroje są przeważnie prorosyjskie. – Ludzie wierzą rosyjskiej propagandzie, według której to Ukraina zniszczyła Mariupol. Koleżanka dostała mieszkanie i jest Rosji za to bardzo wdzięczna. Ale są też tacy, którzy nie mają gdzie mieszkać i nie stoją w kolejce po mieszkanie, bo niczego nie chcą od okupantów – opowiada.

Mariupol, luty 2023r.
Mariupol, luty 2023r.Zdjęcie: Nikolai Rishin/TASS/IMAGO

Ciągły strach przed mobilizacją

Natalia mówi, że nic nie słyszała o mobilizacji w Mariupolu. Ale w innych miastach i wsiach obwodu donieckiego, które są okupowane od 2014 roku, mężczyźni nadal boją się mobilizacji, ponieważ tuż przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji w lutym 2022 roku mobilizacja w Donbasie miała miejsce.

– Przez prawie rok ukrywałem się w domu. Najważniejsze, że nie zostałem wysłany na wojnę z własnym krajem – mówi Władysław z Czystiakowa. Uważa, że ​​mobilizacja trwa, tylko wolniej się toczy. Podobnie jak Natalia uważa, że ​​większość ludzi w regionie jest lojalna wobec Rosji. Jednocześnie dodaje: – Nikt nie myśli, że tutaj jest Rosja. Przecież wszyscy mówią: jadę do Rosji na zakupy.

Wszystkie imiona zostały zmienione przez redakcję.

Ukraina: zaminowana ziemia. Czy rolnicy wyjadą na pola?