1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o sytuacji w Kazachstanie: frustracja i znużenie

7 stycznia 2022

Dzienniki komentują protesty w Kazachstanie przeciwko wysokim cenom energii, które częściowo przerodziły się w protesty antyrządowe oraz ingerencję Rosji.

https://p.dw.com/p/45Ed1
Protesty i zamieszki w Almaty w Kazachstanie
Protesty i zamieszki w Almaty w Kazachstanie Zdjęcie: Mariya Gordeyeva/REUTERS

Dziennik „Frankfurter Allgemine Zeitung" pisze: „Podobnie jak Aleksander Łukaszenka przed wyborami 2020 na Białorusi nie dostrzegł, jak dalece zmieniło się społeczeństwo w jego kraju, również autorytarny reżim w Kazachstanie nie zdawał sobie sprawy ze zbierającej się złości, która czekała tylko na okazję do wybuchu”. Przy tym, jak wskazuje komentator, nie było całkiem błędem ze strony kazachskich przywódców, że przedstawiali swój kraj jako historię sukcesu, bo w porównaniu z innymi krajami regionu radził sobie dobrze. A fakt, że jest to teraz zagrożone, jest oczywiście głównie winą rządzących. „Ratowanie reżimu dzięki rosyjskiej interwencji przedłuża i zwiększa problemy Kazachstanu , a jednocześnie, wprowadzenie wojsk rosyjskich zmienia sytuacja międzynarodową” - czytamy.

Zdaniem dziennika „Volksstimme”, zamieszki w byłej sowieckiej republice Kazachstanie wynikają nie tylko z wysokich cen energii. „Były one tylko kropką nad i. Tylko nieliczni skorzystali tam dotąd z gospodarczego rozwoju i głównie ludność wiejska jest zubożała i niezadowolona. Obecnie, gdy wiele istniejących w kraju problemów zostało spotęgowanych przez pandemię koronawirusa, frustracja wielu ludzi przeciwko autorytarnemu przywództwu przerodziła się w przemoc.” Według komentatora, nawet po ustąpieniu rządu i obniżeniu cen energii protesty nie ucichną tak szybko. A to, że Putin wysyła wojska do Kazachstanu, leży w jego własnym interesie. „Z pewnością nie chce kolejnej demokracji w stylu zachodnim u swoich progów i chce jak najszybciej zdusić protesty w zarodku” - wskazuje dziennik.

Dziennik „Allgemeine Zeitung” z Moguncji stwierdza: „Z powodu dużej rosyjskiej mniejszości w kraju, starano się dotąd w Kazachstanie zachować pewien dystans wobec sąsiada. Ale teraz z tym koniec. Zgodnie z wszelkimi doświadczeniami, rosyjscy żołnierze nie znikną znowu tak szybko. A Kreml będzie też wiedział, jak przywiązać do siebie władcę Kasyma-Żomarta Tokajewa, by utrzymać go w lojalności wobec Kremla.” Zdaniem komentatora, Rosja tworzy coś w rodzaju pasa ochronnego w Europie Wschodniej. Jest to uzasadnione, jednak dyskusyjny jest wybór środków. „Obawy budzi to, jak głośno podkreśla się, że to Zachód wywołał ten zryw. Tak, jakby 30 lat pazernego na pieniądze autokratyzmu nie było wystarczającym powodem, by wzywać do większej partycypacji społecznej w Kazachstanie” - czytamy.

Z kolei komentator dziennika „Mitteldeutsche Zeitung” komentuje: „Gwałtowne działania demonstrantów przypominają raczej chaotyczne niszczenie bez zdecydowanych roszczeń do władzy. Jak to często bywa w takich sytuacjach, decydującym czynnikiem będzie to, po której stronie stoi wojsko i tajne służby.”

Dziennik „Frankfurter Rundschau” konstatuje: „Podwojenie cen gazu samochodowego było tylko impulsem do protestów w Kazachstanie, przyczyny są bardziej złożone - i są spuścizną po imperium sowieckim. Problemy ekonomiczne spowodowane pandemią i wzrostem cen doprowadziły do znużenia (..) Mało prawdopodobne jest, że dymisja rządu i obniżenie cen energii uspokoi gniew ludu. Kazachstan stoi przed trudnymi czasami i nie można przewidzieć, czy doprowadzą one do lepszych czasów.”

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>