1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o megastrajku: „Nowa pewność siebie”

27 marca 2023

Niemcy będą dziś (27.03.23) sparaliżowane komunikacyjnie w wyniku rekordowego strajku związkowców. Media przewidują skutki i są raczej sceptyczne.

https://p.dw.com/p/4PGrp
Odwołane rejsy na lotnisku w Monachium
Odwołane rejsy na lotnisku w MonachiumZdjęcie: Peter Kneffel/dpa/picture alliance

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zaznacza: „Niezależnie od wyniku tego sporu płacowego, pozostawi on po sobie głębokie blizny w sektorze publicznym. (...) Ze strony gmin, które w pierwszej kolejności są nim dotknięte, nastąpi po nim regres finansowy, a tym samym polityczny, a ten dotknie niemal wszystkie projekty, które rządowa ‘koalicja postępu’ szczególnie sobie upodobała. Czy chodzi o lokalny transport publiczny, politykę społeczną czy ochronę klimatu: świadczenie usług publicznych, które dziś obejmuje znacznie większe pole niż dwadzieścia lat temu, przejdzie przez ostre zawirowania, przypominające jazdę na kolejce górskiej pod wpływem inflacji, obciążeń odsetkowych, rozliczeń płacowych i permanentnych braków kadrowych, które dotkną każdego obywatela”.

„Süddeutsche Zeitung” przewiduje: „Niemcy będą musiały przyzwyczaić się do nowej siły pracowników. Żywi się ona nie tylko mobilizującym ją skutkiem wysokiej inflacji, ale także, i to w znacznie trwalszy sposób, czynnikami demograficznymi. W najbliższych latach wyż demograficzny będzie masowo przechodził na emeryturę, a to jeszcze bardziej pogłębi niedobór siły roboczej. Politycy pracują już nad środkami zaradczymi, ale minie sporo czasu, zanim zaczną one działać. Pracownicy staną się więc towarem deficytowym, którego cena, czyli ich płace, będzie stale rosła. To dobrze, bo pomaga to zapobiegać nadmiernemu powiększaniu się przepaści między klasą średnią a bogatymi, których majątek stale rośnie”.

Według „Handelsblatt”: „Oburzenie ze strony kół biznesu i polityki jest zrozumiałe. Łącząc swoje siły w akcji protestacyjnej, związek zawodowy pracowników kolei EVG i związek pracowników służb publicznych Ver.di mieszają się w spory płacowe, które w istocie rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego. Jest to osobliwe, wątpliwe pod względem prawnym i nie powinno mieć miejsca. Nawet jeśli strajk na tak dużą skalę wzbudzi pytania o jego zasadność, głosy krytyki zostaną odrzucone przez związki zawodowe. Przedstawiciele interesów pracowników mogą sobie pozwolić na taką demonstrację siły. Mają za sobą pełne poparcie zatrudnionych. Liczba członków związku Ver.di rośnie”.

„Stuttgarter Zeitung” analizuje: „W wyniku zmian na rynku pracy osoby wykonujące zawody w sektorze usług nie mają obaw o przyszłość; szukają uznania, które wyraża się również w zarabianych przez nich pieniądzach. Przywódcy związkowi wykorzystują tę nową pewność siebie swoich członków. Z ich punktu widzenia można uznać za strategiczny sukces to, że związek Ver.di i związek EVG łączą swoje rokowania o umowy zbiorowe w różnych sektorach transportu publicznego tak blisko, że osiągają efekt negocjacji płacowych o historycznym znaczeniu. W ten sposób wykorzystują trwający od dziesięcioleci trend deregulacji, w wyniku którego także państwo stworzyło rozdrobniony krajobraz negocjacji umów zbiorowych. Początkowo masowo osłabiło to związki zawodowe, ale obecnie się one reorientują i zyskują na sile, prowadząc stale coraz nowe negocjacje płacowe”.

„Nordbayerischer Kurier” konstatuje: „Nikt nie powinien się dziwić, jeśli w przypadku ewentualnej kontynuacji tego sporu płacowego coraz częściej będzie się dyskutować o ograniczeniu prawa do strajku. Większości parlamentarnej w tej sprawie jeszcze nie widać, ale nacisk ze strony gospodarki na ochronę infrastruktury jest coraz większy. Ataki na podstawowe prawo do strajku wywołałyby z kolei reakcję odwrotną. Jak na razie niebezpieczeństwo, że spory o układy zbiorowe pracy doprowadzą u nas do zamieszek w stylu francuskim, jest niewielkie. Ale ziarno zostało już zasiane“.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>