1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lekarze z Bochum przyjmują kolegów z Ukrainy

3 lutego 2023

Od kilku miesięcy siedem niemieckich szpitali, w tym Bergmannsheil w Bochum, szkoli ukraińskich lekarzy. Leczą ciężkie urazy i oparzenia, zwłaszcza u żołnierzy.

https://p.dw.com/p/4N5PU
Bochum: szkolenie ukraińskich lekarzy
Bochum: szkolenie ukraińskich lekarzyZdjęcie: Robin Jopp

Nieprzytomna pacjentka leży na oddziale intensywnej terapii Szpitala Uniwersyteckiego Bergmannsheil w Bochum. Duże rany na twarzy utrudniają rozpoznanie jej rysów. Kobieta jest podłączona do rurek i czujników. Walczy o życie. Tetjana Burjak i Dmytro Sadyraka nie okazują, czy ten widok ich poruszył. Stoją w ciszy przy łóżku pacjentki, słuchają niemieckich kolegów i zadają pytania.

Lekarze z Ukrainy w Bochum

Burjak i Sadyraka są anestezjologami. Tetjana pochodzi z miasta Dniepr, a Dmytro – z Kijowa. Leczą pacjentów z ciężkimi oparzeniami, w tym wielu żołnierzy i cywilów, którzy są ofiarami wojny.

To trzeci duet lekarzy z Ukrainy, którzy przyjechali do Bochum w ramach programu stażowego zainicjowanego przez ministra zdrowia Karla Lauterbacha w ubiegłym roku, po jego wizycie w Ukrainie.

Program ma pomóc niemieckim lekarzom w dzieleniu się know-how z kolegami, którzy leczą ciężko rannych w Ukrainie. Do końca 2022 r. w programie udział wzięło 30 ukraińskich lekarzy, a w styczniu dołączyło kolejnych dziesięciu.

Bochum nie jest jedynym miastem, które zaprosiło ukraińskich lekarzy. W programie uczestniczą również kliniki w Ludwigshafen, Duisburgu, Halle, Hamburgu, Murnau i Tybindze.

Tetjana Burjak i Dmytro Sadyraka
Tetjana Burjak i Dmytro SadyrakaZdjęcie: Danilo Bilek/DW

Ukraińscy lekarze w Niemczech: praktyczna wiedza

– Ukraińscy lekarze nie mogą jednak podczas programu sami leczyć niemieckich pacjentów – wyjaśnia Marcus Lehnhardt, dyrektor Uniwersyteckiej Kliniki Chirurgii Plastycznej i Chirurgii Ręki, Centrum Ciężkich Oparzeń i Centrum Mięsaków w Bochum. To on odpowiada za gości z Ukrainy.

– Uczestniczą w porannych obchodachi, chodzą z nami na salę operacyjną, na oddział intensywnej terapii, a potem są szkoleni w obszarach, o które szczególnie pytają. Na przykład cały czas są na sali operacyjnej podczas znieczulenia. Pytają, otrzymują wskazówki i możemy potem razem pracować.

– Ukraina jest krajem w pełni rozwiniętym, więc wiedza gości, których tu mamy, jest bardzo, bardzo wysoka. Wciąż jednak są rzeczy, których można się nauczyć i zobaczyć, że jeśli chodzi o szczegóły; robimy je jeszcze inaczej i przypuszczalnie lepiej.

Problemy z darami z zagranicy

Tetjana Burjak w ciągu dwóch tygodni zdobyła ogromną wiedzę praktyczną o tym, jak w Niemczech lekarze komunikują się ze sobą podczas operacji, jak myje się i goli pacjentów, jak podawać leki i jakie opatrunki stosować na rany.

Lekarka potwierdza, że jej szpital w Dnieprze otrzymuje z zagranicy dużo pomocy, w tym leki i materiały eksploatacyjne. – Ale czasami patrzymy na to i nie wiemy, co to jest. Gdy tu przyjechałam, to zrobiłam zdjęcia, wysłałam je do moich pielęgniarek i wyjaśniłam im, co jest do czego. Wszystkie te szczegóły poprawiają ogólną pomoc – mówi ordynatorka oddziału fizjologii i intensywnej terapii szpitala w Dnieprze.

Bochum: szkolenie ukraińskich lekarzy
Bochum: szkolenie ukraińskich lekarzyZdjęcie: Robin Jopp

Sukcesy w leczeniu po treningu

Jej koledzy z chirurgii, którzy już stosują swoją nową wiedzę w praktyce, też wcześniej szkolili się w Niemczech, jak opowiada lekarka. Według Burjak jej szpital jest już nawet w stanie porównać wyniki leczenia. Podaje przykład pięciu górników, którzy zgłosili się do kliniki z oparzeniami.

Trzech z nich, którzy byli leczeni z wykorzystaniem niemieckiego know-how, dochodziło do zdrowia szybciej niż pozostali dwaj leczeni „starymi” metodami.

Wskazuje też kolejną innowację, którą wprowadził jej szpital: limit czasu dla zespołu. Wyjaśnia to Marcus Lehnhardt: – Przed rozpoczęciem operacji zawsze mamy tzw. przerwę dla zespołu, podczas której na chwilę zatrzymujemy się i patrzymy: czy to właściwy pacjent? Czy wskazanie jest właściwe? Czy strona jest właściwa? Mamy wszystkie narzędzia? Pomyśleliśmy o wszystkim? To ostatni check-up przed operacją.

Po rozmowach z kilkoma ukraińskimi gośćmi Lehnhardt jest przekonany: w Ukrainie nie brakuje wiedzy i umiejętności, ale przede wszystkim wsparcia materialnego, np. opatrunków.

Dr Marcus Lehnhardt
Dr Marcus LehnhardtZdjęcie: Robin Jopp

Lekarze w Ukrainie przez wyzwaniami

Centrum Oparzeń Miejskiego Szpitala Klinicznego w Kijowie nr 2 wysłało na szkolenie w Bochum już kilku lekarzy. Wszyscy zgadzają się co do różnic między placówkami niemieckimi i ukraińskimi. Niemcy mają więcej sprzętu i materiałów, ale przede wszystkim – więcej personelu. Ukraińscy lekarze podkreślają, że wojna znacznie zwiększyła obciążenie personelu medycznego w Ukrainie. Jednocześnie lekarzy nie jest więcej, a często mniej niż przed wojną, ponieważ jedni są na froncie, a inni wyjechali z kraju.

– Stało się to trudniejsze, bo i przypadki są trudniejsze. Mamy więcej żołnierzy, mniej dzieci, ponieważ wiele jest za granicą. Jest też trudniej, ponieważ nie mamy prądu i wody – tak Andrij Czernow opisuje sytuację w kijowskim szpitalu. W listopadzie ubiegłego roku przebywał w Niemczech na szkoleniu.

Jego kolega, anestezjolog Dmytro Sadyraka, który był w styczniu w Bochum, mówi, że szczególne wyzwanie dla ukraińskich lekarzy stanowią obrażenia z powodu min. Oprócz widocznych oparzeń zdarzają się również urazy na pierwszy rzut oka niewidoczne, jak naderwania narządów wewnętrznych.

Według niego kolejnym wyzwaniem jest wysokie ryzyko infekcji wśród rannych na froncie. – Brud, ziemia; ktoś mógł zostać gdzieś przeciągnięty po ziemi i rany nie dało się natychmiast opatrzyć. Może ktoś przez jeden dzień leżał w namiocie na polu bitwy. Niektórzy są przenoszeni z jednego szpitala do drugiego, łapią zakażenia. Może pojazdy ratownicze nie są odpowiednio dezynfekowane – wylicza ukraiński lekarz.

Klinika uniwersytecka Bergmannsheil w Bochum
Klinika uniwersytecka Bergmannsheil w BochumZdjęcie: Danilo Bilek/DW

„Jak najwięcej kolegów powinno tu przyjechać”

Marcus Lehnhardt z kliniki BG Bergmannsheil w Bochum cieszy się, że lekarze z Ukrainy mogą przyjechać do jego szpitala. – Oczywiście zawsze jest dobrze wymieniać się pomysłami z kolegami; wiedzieć, co ty tam robisz, co my tutaj robimy. Ale poczucie, że masz tu kogoś z sytuacji wojennej, komu możesz coś pokazać, jest oczywiście czymś wyjątkowo pozytywnym. Wszyscy mamy poczucie bezradności i tego, że stosunkowo niewiele można zrobić. A jak się kogoś ma tutaj, to jest poczucie, że się choć trochę wspiera – powiedział lekarz.

Na pytanie, co planują robić wieczorem po dniu w klinice ukraińscy lekarze odpowiadają: – Odpocząć i się przespać, mieć przez chwilę spokojne życie.

Ze względu na wojnę i ogromne obciążenie pracą dokształcanie się teraz na Ukrainie nie jest możliwe – mówi Burjak.

Poleca swoim ukraińskim kolegom szkolenie w Niemczech. – Powinno tu przyjechać jak najwięcej kolegów, ale też pielęgniarek. Teraz lekarka wie również, jakie materiały i sprzęt są jeszcze potrzebne na Ukrainie, by móc skuteczniej leczyć rannych.

Autor: Danilo Bilek

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Dzieci w klinice psychiatrycznej we Lwowie