1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Gdy naziści palili książki, a potem ludzi

10 maja 2023

90 lat temu w niemieckich miastach zapłonęły stosy książek wyklętych jako „nieniemieckie”. Wśród ich autorów byli tak znamienici pisarze jak Thomas Mann, Erich Maria Remarque i Erich Kaestner.

https://p.dw.com/p/4R8zZ
Opernplatz w Berlinie 10 maja 1933 roku. Stos płonących książek
Opernplatz w Berlinie 10 maja 1933 roku. Stos płonących książekZdjęcie: akg-images/picture alliance

W deszczową majową noc niemiecki pisarz Erich Kaestner stoi wśród gapiów przed płonącym stosem, jasno oświetlającym berliński Opernplatz, obecnie Bebelplatz. Mężczyźni w czarnych mundurach SA wrzucają do ognia paczki z książkami. Kaestner słyszy, jak jego nazwisko wykrzykiwane jest do mikrofonu: „Przeciwko dekadencji i moralnemu rozkładowi! Za dyscypliną i moralnością w rodzinie i państwie! Oddaję w płomień pisma Heinricha Manna, Ernsta Glaesera i Ericha Kaestnera”.

Akt barbarzyństwa brzemienny w skutki do dziś

Jest noc 10 maja 1933 roku. W Berlinie i 21 innych miastach płoną stosy pełne książek. Akt barbarzyństwa, którego konsekwencje odczuwane są do dziś. – Gdyby nie było narodowego socjalizmu, gdyby nie palono książek, to z pewnością dalej rozwijałaby się różnorodność kulturowa, a także innowacyjny duch, obecny w Niemczech w latach 20. XX wieku – mówi historyk Werner Tress, autor wielu ważnych prac na ten temat. Bowiem, jak tłumaczy, nastanie rządów narodowych socjalistów ostatecznie zakończyło kulturalny rozkwit, jaki Niemcy przeżywały w czasach Republiki Weimarskiej (od 1919 do 1933 roku). Widocznym znakiem tego było właśnie palenie książek 10 maja.

Berliński Bebelplatz, kiedyś Opernplatz. Tu 10 maja 1933 roku spalono zakazane przez nazistów książki
Berliński Bebelplatz, kiedyś Opernplatz. Tu 10 maja 1933 roku spalono zakazane przez nazistów książkiZdjęcie: Susanne Spröer/DW

Wielu autorów i autorek, których książki płonęły, wówczas już nie było w Niemczech. Kraj opuścili na przykład Alfred Kerr, Bertolt Brecht, bracia Thomas i Heinrich Mann, rodzeństwo Erika i Klaus Mann, Else Lasker-Schueler, Irmgard Keun, Ernst Toller. Są to tylko nieliczni z wielu.

Elita kulturalna Republiki Weimarskiej uciekła przed nazistami. Bo najpóźniej 30 stycznia 1933 roku, gdy Adolf Hitler został kanclerzem Rzeszy, stało się jasne, że dla nich nie ma w Niemczech przyszłości.

Wrogowie nazistów: Żydzi, lewica, liberałowie

Już wcześniej naziści pokazali, że są gotowi bezlitośnie zwalczać swoich przeciwników. Za przeciwników uważali zaś zasadniczo wszystkich Żydów, ale także politycznie niewygodnych twórców. Wszystkich, którzy nie zgadzali się z ideologiczną linią nazistów, okrzyknięto „nieniemieckimi”, a ich prace zostały zakazane. W tym celu stworzono stale aktualizowane czarne listy, na które wpisywano nazwiska autorów i ich dzieła. W maju 1933 roku na listach tych było ponad 200 nazwisk, a rok później zakazanych było już 3500 dzieł.

Rodzeństwo pisarzy Erika i Klaus Mann
Rodzeństwo pisarzy Erika i Klaus Mann Zdjęcie: akg-images/picture alliance

„Na Zachodzie bez zmian” – dzieło wyklęte

Szczególnie znienawidzony przez narodowych socjalistów był pisarz Erich Maria Remarque. Jego powieść „Na Zachodzie bez zmian” z 1928 roku ukazywała okropności I wojny światowej i już w 1930 roku została po raz pierwszy zekranizowana. Powieść o pacyfistycznym przesłaniu już wcześniej była krytykowana przez narodowych socjalistów i konserwatystów, którzy uważali, że dyskredytuje ona reputację niemieckich żołnierzy. Gdy hollywoodzka adaptacja powieści weszła na ekrany w Niemczech, w 1930 roku bojówki SA zakłóciły pokazy za namową Josepha Goebbelsa, który później został ministrem propagandy. I doprowadzili do tymczasowego zakazu projekcji filmu.

Najnowsza ekranizacja powieści „Na Zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque'a zdobyła cztery Oscary
Najnowsza ekranizacja powieści „Na Zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque'a zdobyła cztery OscaryZdjęcie: Markus Schreiber/AP Photo/picture alliance

W maju 1933 roku także Remarque'a nie było już w Niemczech. Wyemigrował do Szwajcarii krótko przed przejęciem władzy przez nazistów w styczniu 1933 roku.

List otwarty amerykańskiej ikony

Podczas gdy w nocy 10 maja 1933 roku Erich Kaestner jako zapewne jedyny autor przyglądał się paleniu jego książek, w gazecie „New York Times” ukazał się list otwarty skierowany do niemieckich studentów. To oni bowiem w dużej mierze organizowali ceremonie autodafe – od 1931 roku Niemieckie Stowarzyszenie Studentów było w rękach nazistów. „Jeżeli wierzycie, że możecie zabić idee, to historia niczego was nie nauczyła. Tyrani wiele razy tego próbowali, ale idee zawsze wzrastały ponad nich i to one ich niszczyły” – napisała autorka listu, niewidoma i głuchoniema amerykańska pisarka Helen Keller. Jej książki także płonęły na stosach wraz z dziełami innych zagranicznych autorek i autorów, jak Jack London, Upton Sinclair, Ernest Hemingway, Maxim Gorki, Alexandra Kollontai, Jaroslav Hašek i Schalom Asch.

Amerykańska pisarka Helen Keller
Amerykańska pisarka Helen KellerZdjęcie: AFB

„Tam stoi Kaestner!”

Gdy krótko przed północą 10 maja 1933 roku w trakcie palenia książek w Berlinie młoda kobieta krzyknęła nagle: „Tam stoi Kaestner!”, naoczny świadek Erich Kaestner poczuł się na Opernplatz, jak później napisał, „nieswojo”. Opuszcza plac, ale pozostaje w Niemczech, przez następne lata jakoś utrzymując się na powierzchni. Między innymi dlatego, że nie jest Żydem, udaje mu się przetrwać czas do końca dyktatury nazistowskiej w 1945 roku.

Innym to się nie udaje. Dziennikarz i pisarz Carl von Ossietzky został aresztowany w 1933 roku i po latach niewoli i tortur zmarł w 1938 roku pod nadzorem w szpitalu. Antymilitarystyczny publicysta Erich Muehsam został zamordowany w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu w 1934 roku. A niemiecko-żydowska poetka Gertrud Kolmar, która pozostała w Berlinie, aby opiekować się swoim ojcem, zmarła w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz w 1943 roku.

Antyfaszystowski pisarz Erich Muehsam został zamordowany w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Oranienburgu
Antyfaszystowski pisarz Erich Muehsam został zamordowany w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w OranienburguZdjęcie: Photo12/Universal Images Group/Getty Images

Ci, którym udało się wyemigrować, musieli zbudować nowe życie w obcym kraju i w obcym języku. Dla wielu oznaczało to ostatecznie koniec kariery – jak na przykład dla Irmgard Keun, autorki udanej powieści „Das kunstseidene Mädchen" z 1932 roku, czy Alfreda Doeblina, który napisał „Berlin Alexanderplatz” (z 1929 roku). Innych trudności psychiczne albo finansowe skłoniły do samobójstwa – jak Waltera Benjamina, Stefana Zweiga czy Ernsta Tollera.

Tylko nieliczni emigranci ze środowiska kultury byli w stanie kontynuować swoje kariery, jak Fritz Lang, Billy Wilder, Bertolt Brecht czy Thomas Mann.

– Dla amerykańskich uniwersytetów i instytucji kulturalnych napływ imigrantów z Niemiec był ogromną korzyścią – mówi historyk Werner Tress. – Do dziś na tym korzystają. A ze strat, jakie oznaczało to dla Niemiec, powiedziałbym, do dziś się nie otrząsnęliśmy.

Tam, gdzie płoną książki, ostatecznie płoną też ludzie

„Tam, gdzie pali się książki, w końcu pali się również ludzi” – czytamy na tablicy na współczesnym Bebelplatz, gdzie znajduje się również pomnik, upamiętniający wydarzenia sprzed 90 lat. Jest to podświetlony podziemny szyb pełen pustych półek na książki. Pomnik został zaprojektowany w 1995 roku przez izraelskiego artystę Micha Ullmanna.

Pomnik na Bebelplatz w Berlinie upamiętniający spalenie książek 10 maja 1933 roku
Pomnik na Bebelplatz w Berlinie upamiętniający spalenie książek 10 maja 1933 rokuZdjęcie: Susanne Spröer/DW

Napis to słowa niemiecko-żydowskiego poety Heinricha Heine. Pochodzą z 1820 roku, ale w nazistowskich Niemczech stały się przerażającą rzeczywistością. – W 1933 roku narodowi socjaliści palili książki, w 1938 palili synagogi – mówi Werner Tress. – A w czasie Shoah, zorganizowanego ludobójstwa na europejskich Żydach, płonęli ludzie – dodaje.

Palenie ksiąg to nie wynalazek nazistów

Heinrich Heine nie mógł oczywiście przewidzieć przyszłości; jego słowa odnosiły się do autodafe w średniowiecznej Hiszpanii. Te barbarzyństwo nie było bowiem wymyślone przez nazistów, miał on długą tradycję historyczną. W historii chrześcijaństwa i islamu od wieków palono książki (a także ludzi), tak jak w starożytnej Grecji czy ostatnio w Iranie lub Rosji.

Autorytarne reżimy na całym świecie obawiają się siły wolnych słów, które kwestionują ich rządy. Do tego stopnia, że narodowi socjaliści 10 maja 1933 roku spalili również dzieła Heinricha Heinego – chociaż zmarły na wygnaniu w Paryżu poeta nie żył już od ponad 70 lat.