1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czechy: 92-letni b. minister oskarżony o zbrodnie na granicy

Lubosz Palata
17 maja 2023

W Pradze rozpoczął się proces przeciw Vratislavowi Vajnarowi. Byłemu szefowi MSW zarzuca się odpowiedzialność za zbrodnie w czasach komunizmu.

https://p.dw.com/p/4RW6t
Vratislav Vajnar w 1983 r. jako szef MSW
Vratislav Vajnar w 1983 r. jako szef MSWZdjęcie: Jiri Krulis/CTK/dpa/picture alliance

Vratislav Vajnar w latach 1983-1988 pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych Czechosłowacji. Za jego kadencji granica Czechosłowacji, która należała do bloku komunistycznego, z zachodnimi sąsiadami była szczelnie zamknięta. Straż graniczna miała rozkaz strzelania do każdej osoby, która próbowała przedostać się do RFN albo do Austrii. Teraz, ponad 30 lat po upadku żelaznej kurtyny, 92-letni Vajnar trafił przed sąd, gdzie zarzuca mu się odpowiedzialność za śmierć i obrażenia, których sprawcami byli czechosłowaccy pogranicznicy.

Oskarżenie dotyczy sześciu konkretnych przypadków: jednego obywatela Czechosłowacji i pięciu obywateli NRD, którzy próbowali przekroczyć czechosłowacką granicę. Wśród nich był Czech Frantisek Faktor zabity w 1984 r. A także dwaj Niemcy Hartmut Tautz i Johann Dick, którzy zginęli w 1986 r. Ten pierwszy został zagryziony przez psy strażników podczas próby ucieczki do Austrii w okolicach Bratysławy. Drugi nie miał zamiaru uciec na Zachód. Został zastrzelony podczas spaceru wzdłuż granicy.

Vajnar odpiera zarzuty

Były szef MSW nie zgadza się z zarzutami. „Nie nadzorowałem szczegółowo działań straży granicznej, miałem do tego zastępcę” – ucina temat. Jego obrońca wzywa do umorzenia sprawy, powołując się na zły stan zdrowia oskarżonego.

 Lubomir Muller, adwokat Vajnara
Lubomir Muller, adwokat VajnaraZdjęcie: Ondrej Deml/CTK/IMAGO

Prokurator Katarina Kandova zarzuca Vajnarowi, że nie podjął konkretnych działań w celu zniesienia rozkazu strzelania na granicy. „Mógł podjąć takie działania, wiedząc, że Czechosłowacka Republika Socjalistyczna jest związana Międzynarodowym paktem praw obywatelskich i politycznych (ONZ - red.), który obejmuje nie tylko prawo do życia, ale także prawo do opuszczenia swojego kraju” – zaznaczyła na początku procesu.

Kandova przypomniała też o zobowiązaniach, jakie Czechosłowacja i inne państwa komunistyczne podjęły w Akcie Końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Helsinkach w 1975 r. Jednak reżimy komunistyczne Europy Wschodniej nigdy nie przestrzegały części dotyczącej praw obywatelskich i praw człowieka.

Biorąc pod uwagę zaawansowany wiek oskarżonego, prokuratura wnioskuje o karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu i grzywnę w wysokości ok. 18 tys. zł.

„To z pewnością napawa do satysfakcji, że organy państwa mówią głośno i wyraźnie o tym, co się tutaj wydarzyło i kto był za to odpowiedzialny” – powiedziała przed rozprawą Neela Winkelmann-Heyrovska z Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia. Ta międzynarodowa organizacja z siedzibą w Pradze jest zaangażowana w dokumentowanie zbrodni reżimów totalitarnych XX w. To właśnie Platforma w 2017 r. podała Vajnara do sądu.

Brak woli pogodzenia się z przeszłością

Nie wiadomo jednak, czy i kiedy sądowi uda się wydać wyrok. Vajnar z powodów zdrowotnych nie uczestniczył w pierwszej rozprawie. Sąd nakazał więc zbadanie stanu jego zdrowia i odroczył rozprawę do sierpnia.

Zdaniem czeskiego historyka Milana Barty z praskiego Instytutu Badań Reżimów Totalitarnych, po upadku komunizmu w Czechach brakowało woli, aby osądzić sprawców morderstw na granicy.

Wskazuje on również na wpływ w tej sprawie Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KPCiM). – Komuniści po prostu odgrywali ważną rolę w czeskim systemie politycznym do 2021 r. – ocenia Barta w rozmowie z DW. – Dopiero gdy w 2021 r. nie dostali się do parlamentu, można było wszcząć postępowanie karne – tłumaczy i dodaje, że dopiero dziś nowe pokolenie zastępuję starą ekipę.

Pomogła presja z Niemiec

Barta wskazuje również, że w sprawie zbrodni na granicy, gdzie zginęli również obywatele byłej NRD, pomogła presja ze strony Niemiec. Bowiem w samych Czechach opinia publiczna nie wykazała dużego zainteresowania tematem. – Czesi uważają, że ci ludzie sami przekraczali granicę i wiedzieli, że jest to niebezpieczne – wyjaśnia.

Konserwatywny czeski polityk Jiri Pospisil, były minister sprawiedliwości, a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego, dostrzega zasadniczą różnicę pomiędzy procesami strzelców przy Murze Berlińskim na początku lat 90. a sytuacją w Czechach.

– W Niemczech komunistyczny wymiar sprawiedliwości był traktowany zupełnie inaczej niż tutaj – przekonuje. Jak przypomina, praktycznie wszyscy komunistyczni sędziowie z b. NRD po upadku komunizmu zostali zastąpieni sędziami z demokratycznych Niemiec Zachodnich.

Nowe muzeum w Berlinie. Czas zimnej wojny z bliska

Z drugiej strony, w Czechach wymiar sprawiedliwości był reformowany powoli. – Z powodu braku sędziów sądownictwo w Czechach niemal zatrzymało się w latach 90. Niemiec i Czech nie można porównywać, ponieważ nie mieliśmy takiego zasobu demokratycznie wyszkolonych sędziów – mówi Pospisil. Polityk zaprzecza oskarżeniom, jakoby w latach 2006-2012 wywierano na niego naciski polityczne, aby nie ścigał komunistycznych zbrodniarzy.

Rozwój sytuacji w ciągu ostatnich trzech dekad oznaczał nie tylko, że w Czechach nie próbowano zmierzyć się z zbrodniami komunistycznymi. Na czeskim pograniczu przywracano nawet pomniki komunistycznych pograniczników, którzy w latach 80. w. strzelali do próbujących opuścić kraj. Milan Barta uważa jednak, że takie rzeczy znikną wraz z „pokoleniem ludzi, którzy większość swojego życia spędzili w komunizmie”.